Czy spożywanie alkoholu może być bezpieczne?

Barek z napojami alkoholowymi

Alkohol etylowy (wzór chemiczny C2H5OH) jest wysoko toksyczną substancją używaną między innymi do tworzenia rozpuszczalników, klejów i środków niezamarzających, np. samochodowych płynów chłodzących. Oprócz zastosowania w przemyśle chemicznym znajduje również zastosowanie w medycynie przy produkcji leków oraz spożywczym do wytwarzania popularnych napojów.

I to ostatnie stanowi najczęstszy sposób wykorzystywania alkoholu, gdyż według danych TNS OBOP spożywa go 85,5%  społeczeństwa polskiego. Konsumpcja etanolu w czystej postaci jest niebezpieczne dla zdrowia, ludzie jednak piją go w rozcieńczeniu pod postacią rozmaitych trunków – różnego rodzaju i mocy wódki, piwa, wina, szampana, dżinu, toniku, drinka, itd., tym samym łagodząc siłę jego oddziaływania. Niektóre ze wspomnianych napojów, takie jak wódka, są mocne – posiadają stężenie od 40% do nawet 60% (np. śliwowica), podczas gdy inne (jak piwo) – słabe – zwykle 5-6%.

Dlaczego ludzie piją?

Po co ludzie piją alkohol? Jedni dla specyficznego smaku, inni przede wszystkim dla jego odurzającego działania, którego efektem jest chwilowa przyjemność, poprawa humoru, swego rodzaju relaks i otwarcie na otoczenie objawiające się łatwością nawiązywania kontaktów. Jak pisał Horacy zwracając się do dzbana wypełnionego trunkiem:

Nieraz za sprawą twą trudności prysły,
Którymi głowa zmęczona się biedzi;
Mędrców zgryzoty i tajne zamysły
Nieraz, psotniku, zdradziłeś gawiedzi.

Ty w sercu zgasłą ożywiasz nadzieję,
W nędzarzu wzniecasz myśl hardą i chytrą,
Iż gdy cię weźmie, wtedy nie truchleje
Przed hufcem wojska ni królewską mitrą. […]

Alkohol posiada działanie, które można określić jako pewien rodzaj znieczulenia pozornie pomagający zmierzyć się z życiowymi problemami. Często w “procentach” topi się smutki po rozstaniu z ukochaną osobą czy utracie pracy.

Tradycja nie pomaga

Trudno obejść się bez imprezy niezakrapianej alkoholem. Spożywanie napojów wyskokowych stanowi swego rodzaju kanon i część kultury danego kraju. W Polsce pije się przy wszystkich uznawanych za ważne okazjach – chrzcie, ślubie, weselu czy nawet pogrzebie.
 
Wobec powyższego trudno sądzić, iż ludzie kiedykolwiek całkowicie zrezygnują ze spożywania alkoholu. Oczywiście odstępstwa się zdarzają, lecz są to jedynie wyjątki potwierdzające regułę. Dlatego niniejszy artykuł nie nosi tytułu “Jak porzucić picie?”. Zastanówmy się raczej, jak spożywać alkohol, by nie zrobić sobie krzywdy.

A prawdą jest, że pijąc można sobie poważnie zaszkodzić, gdyż napoje wyskokowe są odpowiedzialne za około dwa miliony zgonów rocznie na całym świecie  – to zdecydowanie więcej niż roczne ofiary zażywania heroiny. Igranie z nimi to jak igranie ze śmiercią.

Szkodliwe uzależnienie

Alkohol doprowadza do uzależnienia, tzn. gdy pijemy go zbyt często, później musimy spożywać go regularnie i coraz trudniej jest nam odmówić. Poza z tym z biegiem czasu rośnie spożywana jego ilość, co przyczynia się do większych szkód w organizmie. Z napojami alkoholowymi jest więc podobnie jak z greckim farmakonem. Pod tą nazwą starożytni Grecy rozumieli substancję o wielkiej mocy – lekarstwo, lecz także truciznę, jeśli pozostawała spożyta w niewłaściwej proporcji.

Wątroba

Jeśli pijemy nadmiernie pierwszym organem narażonym na szwank jest wątroba –  odpowiedzialna za detoksykowanie wszystkich szkodliwych substancji dostających się do organizmu. Jednym z głównych zadań wątroby jest oczyszczanie organizmu z trucizn, do których niewątpliwe należy alkohol etylowy. Ale gdy substancji szkodliwej jest zbyt dużo, to organ nie nadąża. Początkowo skutkuje to podrażnieniem, stanem zapalnym, później pojawia się już niebezpieczne schorzenie zwane marskością wątroby  – jest to powszechna choroba alkoholików. Nieleczona w porę może skończyć się koniecznością przeszczepu, często także śmiercią.

Trzustka

Kolejnym organem narażonym na poważne niebezpieczeństwo przy stałym piciu jest trzustka. Gdy pijemy stale i/lub za dużo, zagraża nam zapalenie trzustki, bardzo bolesna choroba, objawiająca się m.in. silnym bólem z lewej strony brzucha i biegunką.

Mózg

Jak mówi przysłowie: “Od wódki rozum krótki”, jest to bardzo trafne powiedzenie, gdyż z powodu nadużywania “procentów” cierpi też mózg. Alkohol zabija szare komórki skutkiem czego osłabieniu ulega pamięć, trzeźwość i szybkość myślenia. Maleją zdolności do uczenia się i szybkość reakcji. Stajemy się apatyczni, otępiali. Euforia i poprawa samopoczucia trwa krótko, szybko ustępują one miejsca ogólnemu zatruciu i kacowi. Jeśli cierpi mózg, to cierpi też układ nerwowy jako część od niego zależna, dlatego osoby nadmiernie pijące skarżą się na objawy neurologiczne, np. skurcze mięśni. Często pojawia się u nich również padaczka oraz niebezpieczne majaczenie, tzw. delirium tremens, zwłaszcza gdy odstawią gwałtownie alkohol.

Serce

Wspomnijmy dodatkowo o schorzeniach serca – nałogowe spożywanie alkoholu ustawia nas w kolejce po zawał i wylew. Po wypiciu rośnie ciśnienie tętnicze krwi i puls. Z powodu picia cierpią też nerki i płodność. Piwosze zapadają na otyłość… Obserwując osoby uzależnione od alkoholu, szybko zdajemy sobie sprawę, że nie ma części ciała, która by nie ucierpiała pod wpływem nadmiernej konsumpcji trunków alkoholowych.

Najlepiej z umiarem

Z tego powodu jedynym rozsądnym wyjściem wydaje się ograniczenie jego spożywania i wtedy możemy być pewni, że nie stanie się nam krzywda. Wtedy naprawdę będziemy mogli rozkoszować się lampką wina, kieliszkiem koniaku czy kuflem piwa.

Picie nie musi przecież prowadzić do tych wszystkich wspomnianych wyżej anomalii zdrowotnych. Jak wiemy z Pisma Świętego, wino rozmnożył Jezus w Kanie Galilejskiej, tym samym niejako aprobując zakrapianą nim ucztę [Jan 2, 1-12].

Dzięki napojom alkoholowym możemy dobrze się bawić, musimy znać jednak umiar. A możliwości spożycia każdy posiada inne. Więcej wypić może ktoś dużych rozmiarów, o dużej wadze. Nie chodzi tu tylko o posiadanie “mocnej głowy”. Wytrzymałość na alkohol rośnie, gdy spożywamy go regularnie w dużych ilościach. Nie znaczy to, że alkohol jest wtedy mniej toksyczny. Nasza wątroba pozostaje ciągle ta sama, produkuje tylko więcej enzymu zwanego dehydrogenazą alkoholową, który go neutralizuje. Produktem ubocznym jest jednak aldehyd octowy, który uszkadza wątrobę. Zwiększenie odporności jest tylko pozorne, trudniej jest się upić, lecz efekt toksyczny staje się większy. Alkohol – cichy zabójca i tak zbierze swoje żniwo.

Reasumując, jeśli chcemy zachować dobre zdrowie – nie pijmy wcale lub pijmy z głową. Wtedy wyciągniemy z alkoholu jego pozytywne właściwości – poprawiające humor, rozgrzewające, poprawiające trawienie i pobudzające krążenie. Poznajmy jednak naszą indywidualną granicę, zanim doprowadzimy się do stanu destrukcji. Sekret tkwi w tym, w którym momencie powiedzieć stop.

Autor: Michał Olczak