Podobno gdy coś jest do wszystkiego, tak naprawdę jest do niczego. Ta zasada zdecydowanie nie sprawdza się w przypadku oleju kokosowego.
Niektóre źródła podają, że w języku malajskim palma kokosowa to pokok seribu guna, “drzewo o tysiącu zastosowań”. Po malajsku, palma kokosowa to pokok kelapa, czyli po prostu palma kokosowa, ale roślinę tę zdecydowanie można opisać jako drzewo o tysiącu zastosowań. W kokosie nic się nie marnuje, bo absolutnie każda jego część znajduje swoje przeznaczenie.
Skorupy kokosa są źródłem węgla drzewnego, używa się ich również do polerowania podłóg. Korzenie stosuje się to wyrobu farb czy płynów do płukania ust. Liście służą do budowy koszy i dachów. Młode listki zjada się na surowo. Drewna używa się do produkcji mebli. O przeznaczeniu wnętrza orzechu kokosa nie trzeba nawet wspominać.
Jednak głównym bohaterem tego artykułu będzie olej kokosowy, zwany też masłem kokosowym. Tłoczy się go z miąższu orzechów palmy kokosowej i najczęściej występuje w formie rafinowanej choć w sklepach internetowych można już kupić odmianę nierafinowaną, tłoczoną na zimno. Warto dodać, że w przypadku oleju rafinowanego próżno doszukiwać się słodkiej woni kokosu po otwarciu opakowania, ponieważ ta odmiana właściwie nie ma żadnego zapachu.
Olej kokosowy na widelcu
To, co wyróżnia olej kokosowy od innych tłuszczów, to właściwości przyśpieszające utratę wagi. Odkrycie jego cech jako sprzymierzeńca kuracji odchudzających odkryli amerykańscy farmerzy. Próbując utuczyć świnie, zaczęli podawać im olej kokosowy. Efekty tego dodatku były niestety przeciwne do zamierzonych, ponieważ świnie zamiast tyć, chudły.
Tłuszcz kokosowy jest też naturalnym środkiem energetyzującym, który zmniejsza zapotrzebowanie na słodkie przekąski. Tę właściwość kokosa, z kolei przetestowano na myszach. Naukowcy umieszczali zwierzęta w basenie z silnym prądem mierząc czas jaki upłynie, aż myszy całkowicie stracą siły. Gryzonie, których dieta została wzbogacona olejem kokosowym, po pewnym czasie zaczęły osiągać dużo lepsze wyniki niż te, które nie spożywały kokosa.
Kolejną wartościową cechą tłuszczu kokosowego jest wysoka temperatura dymienia. Moment, w którym tłuszcz zaczyna się palić i wydzielać substancje rakotwórcze w przypadku oleju kokosa wynosi aż 240°C.
Inne możliwe zastosowanie tego produktu stanowi zastąpienie nim masła czy margaryny. Jego konsystencja w temperaturze poniżej 25°C przypomina nieco smalec i znakomicie nadaje się do smarowania pieczywa. Osobom przyzwyczajonym do smaku masła czy margaryny początkowo może przeszkadzać bezsmakowość tłuszczu kokosowego (rafinowanego).
Należy jednak dodać, że olej kokosowy pomimo, że jest tłuszczem roślinnym należy do tłuszczów dość trudno przyswajalnych. Kwasy tłuszczowe nasycone, czyli takie które podnoszą zawartość cholesterolu we krwi, stanowią prawie 87% oleju kokosowego. Co prawda istnieją badania, które dowodzą, że tłuszcze nasycone w oleju kokosowym nie podnoszą poziomu cholesterolu, niemniej jednak te same świnie, u których zaobserwowano spadek masy ciała zaczęły borykać się z takimi dolegliwościami jak zmniejszone wydzielanie żółci, zespołem zaburzonego wchłaniania czy niestrawnością. Zwiększyło się również ryzyko stłuszczenia i marskości wątroby, serca i nerek. Warto zatem pamiętać, że w diecie kluczowa jest różnorodność.
Kokosowe cuda – prawda cz fałsz?
Olej kokosowy jest niezastąpiony dla skóry suchej. Szczególnie zimą, gdy wiele balsamów zawodzi, masło kokosowe może stać się ostatnią deską ratunku. Wnika w głąb skóry pozostawiając ją bardzo elastyczną i miękką. Stanowi również znakomity oręż w walce o wieczną młodość. Naturalne antyoksydanty i witamina E sprawiają, że skóra staje się gładsza, a zmarszczki nieco mniej widoczne.
Nie sposób nie wspomnieć o właściwościach antybakteryjnych i antyseptycznych oleju kokosowego znajdujących zastosowanie w leczeniu egzemy, łuszczycy, stanów zapalnych i jako przyśpieszacz gojenia ran. Poza tym olej kokosowy może pomóc przywrócić blask włosom. Jeśli masz suche, rozdwojone końcówki, cienkie, wypadające włosy zniszczone farbowaniem i suszeniem, masło kokosowe powinno złagodzić większość tych objawów. A gdy już będziesz mieć miękką, elastyczną skórę i lśniące, bujne włosy, wręcz nieco podgrzany (najlepiej w ciepłej wodzie) słoiczek oleju kokosowego swojemu partnerowi lub partnerce i rozkoszuj się relaksującym masażem.
Na własnej skórze
Postanowiłam sama przekonać o się o cudownych właściwościach oleju kokosowego, gdy moja skóra przestała reagować na wszelkiego rodzaju balsamy. Jak później się dowiedziałam był to objaw choroby tarczycy, więc teoretycznie tylko unormowanie hormonów mogło zadziałać. Mimo to efekty były zauważalne. Początkowo próbowałam używać oleju jak balsamu, czyli na suchą skórę po kąpieli. Ze względu na uciążliwy tłusty „film” na skórze, szybko przerzuciłam się na nakładanie go na mokrą skórę i osuszanie nadmiaru ręcznikiem. Olej oczywiście wciąż zostawiał delikatną, tłustawą powłoczkę, ale efekty były zauważalne po kilku dniach. Dodatkowo, olej zadziałał również na skórki wokół paznokci. Wspaniale je wygładził, uwalniając mnie od irytujących zadziorków. Rewelacyjnie nadał się także do nawilżenia skóry podrażnionej goleniem również, a być może przede wszystkim miejsc intymnych.
Idąc za ciosem zastosowałam kokos do tzw. olejowania włosów. Nałożyłam go na suche włosy (nie wcierając w skórę głowy), położyłam ręcznik na poduszkę i poszłam spać. Zmycie oleju wymagało tylko jednego mycia włosów, które wydawały się bardziej sprężyste, ale i szybciej się przetłuszczały. Kondycja włosa po kilku zastosowaniach polepszyła się, ale moje raczej cienkie, nieco przesuszone farbowaniem włosy nie stały się spektakularnie błyszczące i mocne. Nie spodziewaj się więc, że po kilku tygodniach będziesz odrzucać w zwolnionym tempie burzę lśniących włosów niczym w reklamie szamponu.
Olej kokosowy to bez wątpienia jeden z bardziej uniwersalnych produktów jakie można mieć w domu. Jest trwały, wydajny i stosunkowo tani. Choć cena za 500 ml jest wyższa niż za tę samą ilość przeciętnego balsamu, olej jest decydowanie bardziej ekonomiczny. A czy Wy stosowałyście olej kokosowy w kuchni bądź jako kosmetyk? Jeśli tak, podzielcie się swoimi odczuciami w komentarzach!
Autor: Karina Łuszcz