Ekofeminiści twierdzą, że z ekologią i feminizmem nie mają nic wspólnego. Analogie są jednak dość widoczne, dlatego trudno jest nie łączyć ruchu określanego jako ekofeminizm z ruchem na rzecz ochrony środowiska i równouprawnienia kobiet. Czy jest to kwestia wprowadzającej w błąd nazwy? Przekonajmy się.
Ile jest feminizmu w ekofeminizmie?
Feminizm jest wewnętrznie bardzo zróżnicowany. Z ruchu społecznego, ogarniętego ideologią równouprawnienia w świecie patriarchalnym, jego idea przeniosła się w obręb badań literackich, psychologicznych oraz religijnych.
Powiązanie feminizmu z ekologią dostrzeżono między innymi za sprawą Francoise D’Eaubonne. Francuska pisarka wskazała na podobieństwa między losem kobiet a losem Ziemi – planety Matki. Jest to charakterystyczne porównanie dla tzw. feminizmu drugiej fali. Badaczki czerpały swą wiedzę m.in.: z archeologii czy mitologii.
Z badań tych wynikało, że w prapoczątkach dziejów ludzkości głębokim kultem darzono kobiety, właśnie dlatego, że już wtedy widoczne były paralele między płodnością ziemi a płodnością kobiet, cyklicznością tych procesów, mocną więzią kobiet z siłami przyrody. Stąd też pojawiający się w kulturze motyw kobiety-szamanki, czarownicy, bogini, czy kapłanki. O tym, jak bardzo obecne są we współczesnej świadomości owe stereotypy świadczy wystawa fotografii Katarzyny Majak „Kobiety Mocy”, prezentująca „dzisiejsze” szeptuchy, uzdrowicielki i wiedźmy.
Patriarchat kontra kult Matki Ziemi
Podczas badań grobów pochodzących ze starszej epoki kamiennej zauważono wyższość liczebną kobiet nad mężczyznami, a większość artefaktów stanowiła wyposażenie domu czy przypominała prymitywne narzędzia rolnicze. Dom i jego najbliższe otoczenie były przecież domeną kobiet. W związku z tym stwierdzono, że pierwotnie kultury były matriarchalne, a co więcej – zaobserwowano brak jakichkolwiek oznak wojen i podbojów. Zatem badacze wywnioskowali, że w dobie matriarchatu panowała równość, a nawet równorzędność płci oraz życie w harmonii z przyrodą.
Inaczej rzecz się miała z patriarchatem. Wytworzyły go ludy koczownicze, które prowadziły ofensywny i agresywny tryb życia. Otoczone panteonem bóstw męskich, walecznych, niepokornych i silnych, strąciły z piedestału kult Wielkiej Matki, Matki Ziemi. Z upływem czasu patriarchat ograniczał role kobiet. Podważano wartość aktu rodzenia – domenę kultu Matki Ziemi, na rzecz intelektu oraz kontroli nad siłami przyrody i innymi ludźmi. Władza zatem opierała się na podporządkowywaniu sobie podwładnych za pomocą wzmacniania własnego kultu, tworzenia wokół siebie aury magiczności, niejednokrotnie i bóstwa, lecz już zupełnie innego charakteru.
Ucisk rządów mężczyzn
Odwołując się do mitu Wielkiej Matki i do wytwarzania pejoratywnych stereotypów na temat kobiet przez patriarchat, feministki starały się wykazać ucisk, jaki spotkał kobiety i cały ziemski glob przez „rządy mężczyzn”. Nie chodzi tylko o wojny, wprowadzenie nierównych podziałów między płciami czy ludźmi w ogóle, lecz także o agresywną eksploatację Ziemi: wydobywanie złóż, próby atomowe, wpływ na regulację naturalnych zjawisk w przyrodzie, generowanie odpadów nie biodegradalnych itp.
Co to jest ekologia?
Ekologia najczęściej pojmowana jest jako ruch na rzecz ochrony środowiska naturalnego. Rozumie się przez to, że wszelkie działanie człowieka powinno zapobiegać zanieczyszczaniu najbliższego otoczenia, zmierzać do ochrony zwierząt i ich naturalnych środowisk, wykorzystywania odnawialnych źródeł energii.
Ale ekologia to również nauka o różnych związkach między żywymi organizmami a ich środowiskami. W tym znaczeniu człowiek jawi się głównie jako organizm próbujący podporządkować sobie inne ekosystemy. Ogólnie mówiąc – zachowujemy się jak żądne konsumpcji pasożyty nie dające Ziemi nic w zamian.
Ekopostulaty, czyli co proponuje ekofeminizm
Ekofeminizm sprzeciwia się eksperymentowaniu na zwierzętach, zaśmiecaniu środowisk i ich deformacji w celach inwestycyjnych, nadmiernej eksploatacji ziemi i jej zasobów, burzeniu równowagi między organizmami żywymi w szerokim znaczeniu. Zbliża się więc w tym zakresie do ekologii. Ponieważ postuluje równość wszystkich, a przede wszystkim równość płci, krytykując szeroko pojęty wyzysk i dyskryminację, posiada wiele wspólnego z feminizmem.
Ekofeminizm jest zatem jakiegoś rodzaju związkiem feminizmu i ekologii. Postuluje równość między ludźmi, zwrot ku wykorzystywaniu odnawialnych źródeł energii oraz ku biogospodarce. Ludzie powinni nauczyć się racjonalnego zarządzania odpadami, aby przywrócić zachwianą równowagę w przyrodzie, winni zrozumieć, że są również częścią tego środowiska, a stała niewłaściwa ingerencja w dużej mierze działa na niekorzyść ich samych. Dopóki nie nauczymy się harmonijnego życia z przyrodą, możemy doprowadzić do nieodwracalnych zmian, a ostatecznie do samozagłady.
Ekofeminizm nawołuje do zmiany myślenia o sobie i świecie, w którym żyjemy. Powinniśmy uświadomić sobie, że to właśnie my jesteśmy odpowiedzialni za naszą planetę, za siebie i innych. Jeśli nasze obecne postępowanie wywiera szkodliwy wpływ na jakość życia, to może powinniśmy wrócić „do korzeni” – do życia w harmonii z przyrodą, jak za czasów kultu Wielkiej Matki. Jest to krytyka nie tyle patriarchatu, ale ogólnego modelu życia, któremu ulegają również kobiety. Ruch ten postuluje współpracę obu płci, nie ma tu mowy ani o ginokracji, ani o władzy w rękach mężczyzn. Nie ma tu miejsca na ucisk, wyzysk, dominację, ponieważ wszyscy są równi.
Nasza mentalność się zmienia
Zacznijmy od „naprawy” stosunków międzyludzkich, a w konsekwencji uda nam się przywrócić równowagę w przyrodzie. Proces ten na pewno będzie długi i trudny, ale warty porzucenia dotychczasowego, konsumpcyjnego modelu życia. Obecnie można zauważyć, jak drobnymi kroczkami zmierzamy ku lepszemu, np. poprzez szukanie sposobów na uzyskiwanie biopaliw, czerpanie energii ze słońca, wiatru czy wody, poprzez akcje takie, jak „Godzina dla Ziemi”, segregacja odpadów lub biouprawy i biohodowle. Nawet ekologiczne czy wegańskie kosmetyki mają w tym swój udział! Nasza mentalność powoli się zmienia…
Autor: Magdalena Gawlak