Atakujące z każdej strony reklamy kosmetyków osiagnęły sukces. Komu chce się czytać skład produktów, który zresztą bywa zwykłe mało wyeksponowany, czy wręcz nawet kamuflowany. Piękne zdjęcia sfotoszopowanych jedwabistych włosów i twarze dwudziestolatek zachwalających kremy 60+.
Posłusznie kupujemy kosmetyki reklamowane w magazynach i bilbordach. Wręcz „czujemy” jak nam te środki służą, pięknie pachną (sztab ludzi pracuje nad tym, aby zapach był odurzający, świeży i dobrze się kojarzył), mają rewelacyjną konsystencję, drobinki złota, srebra i wszystko czego dusza zapragnie. Te tanie chwyty nie powinny jednak nas zmylić. Najwięcej szkodliwych substancji znajduje się w kosmetykach z tak zwanej średniej bądź niższej półki, tych najbardziej promowanych. Są to kosmetyki zazwyczaj dość tanie, kolorowo zapakowane, promowane w gazetach, telewizji i internecie. Wybór jest ogromny, przynajmniej pozornie, bo tak naprawdę wiele z tych specyfików jest do siebie bardzo podobnych, a różni je tylko wspomniany zapach, pienistość albo ilość substancji dodanych w celu zwiększenia lub zmniejszenia tłustości. A co jest w środku?
Drogeryjne kosmetyki do mycia ciała i włosów
Zazwyczaj na drugim lub trzecim miejscu w składzie znajdziemy Sodium Lareth\Lauryl Sulfate (SLS lub SLES), tani detergent, który ma za zadanie wytworzenie piany i zmycie zanieczyszczeń z ciała lub włosów. Razem z zanieczyszczeniami zmywa całą warstwę ochronną skóry, która często reaguje podrażnieniami lub zwiększonym wydzielaniem tłuszczu. Rzadko stosowany dokładnie oczyszcza włosy ze skumulowanych składników dostarczanych w kosmetykach pielęgnacyjnych. Niestety prawdopodobnie posiada zdolność kumulowania się w tkankach.
Następnie wśród składników pojawiają się: Cocamidopropyl betaine – substancja pianotwórcza, Glycerin, Sodium Chloride – substancja polerująca, redukuje nieprzyjemne zapachy. Aby powstał nasz ulubiony zapach stosuje się Parfum (może być też Arome), co zazwyczaj oznacza sztuczne substancje zapachowe, które też mogą dla skóry być drażniące. Nie warto się łudzić, że zapach kokosa unoszący się po otwarciu butelki ma coś wspólnego z olejem kokosowym, który znalazł się na dziesiątym lub piętnastym miejscu co do składu kosmetyku. Każdy, kto miał do czynienia z olejem kokosowym wie, że jest on mało wyczuwalny i na pewno nie byłby w stanie wypełnić aromatem całej łazienki. Jeśli producent używa naturalnych zapachów, prawie zawsze stara się na ten fakt zwrócić uwagę na opakowaniu. Jeśli dyskretnie milczy, zapach z pewnością pochodzi z laboratorium…
A co z takimi składnikami? Mityczne (bo nieistniejące?) oleje, diamentowy pył, złoto, wyciągi z maków, bławatków, pereł, ekstrakty z żeńszenia i kwiatu lotosu. Wiara w dobre działanie prepatu i pozytywne nastawienie jest istotne… ale nie warto dawać się oszukiwać. Ciekawie brzmiące składniki, którymi produkt jest reklamowany nie mają najczęsciej żadnego wpływu na jego działanie. Najczęściej są dodane w takich ilościach, aby po prostu tam były, a im więcej piany, silniejszy zapach, bardziej szałowa konsystencja, tym bardziej prawdopodobnym jest, że fundujemy ciału mnóstwo niepotrzebnej chemii.
Mycie za nami – czas na pielęgnację. Tym razem chciałabym się przyjrzeć kosmetykowi marki, za którą nie przepadam szczególnie. Udało się jej zawojować polski rynek za pomocą nasilonych kampanii reklamowych i wykorzystywaniu zaufania, jakim konsumenci obdarzają wszystko, co tradycyjne. Co można znaleźć w środkach do pielęgnacji ciała? Cera Microcristallina jest woskiem uzyskiwanym z ropy naftowej. Ma pośrednie działanie nawilżające, bo tworzy na powierzchni skóry film, zapobiegajacy odparowywaniu wody. Może nasilać powstawanie zaskórników. Kolejny na liście jest Paraffinum Liquidum (pochodzący z tego samego źródła), którego zadaniem jest zwiększenie objętości kosmetyku i wytworzenie na powierzchni tłustej warstwy. Substancja uniemożliwia działanie dobrym składnikom, więc ich obecność nie ma większego znaczenia (w tym wypadku jest to olej z migdałów – Prunus Amygdalus Dulcis Oil). Co gorsza, Parrafinum Liquidum przyczynia się do starzenia skóry i zanieczyszcza pory, co prowadzi do powstawania zaskórników.
Czemu służy takie działanie?
Oto nieco uproszczone, ale niestety prawdziwe działanie najpopularniejszych kosmetyków. Dlatego po zastosowaniu odżywki włosy lśnią, chociaż nie są ani trochę odżywione. Aby to stwierdzić, wystarczy umyć włosy i nie użyć odżywki… Klient jest uzależniony od kiepskiego kosmetyku, bo ma wrażenie, że mu dobrze służy. Podobnie sprawa wygląda z mocno oczyszczającymi specyfikami. Tłusty łupież na pewno zginie pod wpływem takiego uderzenia, zanieczyszczenia z twarzy pewnie też (na jakiś czas). A potem? Łojotok, kolejne zanieczyszczenia lub przesuszona i podrażniona skóra. Błędne koło się zamyka, producent żelu pod prysznic jest szczęśliwy, my trochę mniej… ale dalej uparcie wcieramy i smarujemy nie dając swojemu ciału szansy na regenercję i uaktywnienie naturalnych sił. Pory skóry są zablokowane, skóra jest niedotleniona. Potrzebujemy coraz więcej kosmetyków… Zwykle trwa to całymi latami.
Mamy wybór
Wydawać się może, że jesteśmy skazani na tak kiepskie kosmetyki, bo przeciez naturalne, organiczne, ekologiczne kosztują fortunę… Na szczęście nie zawsze. Istnieje na rynku kilka marek, które nie muszą walczyć o sprzedaż natarczywymi reklamami. Mają grupę klientów, którzy doceniają delikatne działanie i co najważniejsze – dobry skład tych produktów. Poniżej przedstawiam kilka przykładowych marek, ale jest ich znacznie więcej w różnych cenach, więc warto zacząć poszukiwania na własną rękę.
Alterra
Jest jedną z najtańszych, dostepną w Polsce marką produkującą kosmetyki o przyjaznym składzie. Są w każdej drogerii Rossmann. Opakowania są jasne, stonowane, wybór nie jest ogromny, ale zadowalający. Szampony, żele pod prysznic, odżywki do włosów, olejki do ciała (dobre też do twarzy i włosów!), masła do ciała, wody perfumowane i dezodoranty. Co je wyróżnia?
- Kosmetyki wykorzystują substancje czynne zawarte w olejach i minerałach
- Minimum 95% składniku jest pochodzenia naturalnego
- Tylko składniki najwyższej jakości
- Zapachy pochodzą z naturalnych olejków eterycznych
- Produkty testowane na OCHOTNIKACH (a nie zwierzętach)
- Nie zawierają konserwantów, sztucznych barwników i wypełniaczy
- Wiele z nich jest w pełni wegańskich, czyli żadne zwierzę nie cierpiało, aby uzyskać składniki do produkcji kosmetyku.
Jason
Następną propozycję stanowią nieco droższe (30-50 zł) produkty w Polsce dostępne tylko w specjalistycznych sklepach lub przez Internet. Kosmetyki wyróżnia dobry skład i piękne (naturalne!) zapachy. Do produkcji nie wykorzystuje się olejów mineralnych ani wazeliny, za to mnóstwo olejów i wyciągów z roślin.
Logona
Znane na całym świecie naturalne kosmetyki. Bez pochodnych ropy naftowej, wolne od sztucznych barwników, zapachów i konserwantów. Nie testowane na zwierzętach i wegańskie.
Kropla zdrowia
Ciekawie prezentuje się oferta firmy, która swoje produkty dzieli na trzy kategorie: Lina Medyczna, Eco Gold i Ekologiczna. Wszystkie produkty wyróżnia skład: brak pochodnych ropy naftowej, a kosmetyki składają się z wyciągów i olejów roślinnych oraz olejków eterycznych. Ceny można określić jako przystępne, na przykład 18 zł za świetnej jakości mydło do całego ciała i twarzy z borowiną i oliwą z oliwek.
To tylka kilka z wielu dostępnych marek, które produkują bardzo dobre kosmetyki. Nie można byłoby chociaż nie wspomnieć o markach takich jak Urtekram, Lavera, Alepia, Alva czy Sonett. Każdy, kto ma ochotę dokonać rewolucji w swojej pielęgnacji, może znaleźć coś dla siebie. Zachęcam do własnych poszukiwań.
Natomiast warto jeszcze wspomnieć o takim miejscu, jak Biochemia Urody. To z kolei sklep internetowy (www.biochemiaurody.com), w którym można znaleźć (i zamówić) zarówno gotowe produkty, półprodukty do samodzielnego zmieszania albo poszczególne komponenty naszego kosmetyku. W ofercie produkty do mycia i pielęgnacji, akcesoria a wszystko w atrakcyjnych cenach (10- 50 zł) i najwyższej jakości.
Zwykłe oleje spożywcze lub oleje organiczne
Można podejrzewać, że koncernom produkującym na skalę światową wątpliwej jakości kosmetyki zależy, aby w tajemnicy utrzymać dość szokujacy fakt: rewelacyjne środki nawilżające, w pełni naturalne, tanie i nie powodujące uczuleń znajdują się… w naszej kuchni lub na półce w supermarkecie. Oliwa z oliwek, olej kokosowy, olej ze słodkich migdałów, z pestek winogron czy olej sezamowy. W wersji nieco droższej, bo organicznej (ale nadal korzystnej dla nas) w sklepach ze zdrową żywnością. Nic lepiej nie odżywi paznokci, nie uleczy suchych pięt i łokci, nie wygładzi skóry wokół oczu. Niektóre świetnie sprawdzają się w masażu antycellulitowym, np. olej z orzechów makadamia (cena ok 10- 20 zł za sporą butelkę).
Cieszmy się piękną skórą i świetnym samopoczuciem!
Gdy się zacznie eksperymentować z naturalnymi produktami, ciężko jest potem powrócić do tych niestety najczęściej stosowanych – “chemicznych” środków. Używanie tych pierwszych daje niespotykaną zmysłową przyjemność, a naturalne zapachy otaczają ciało niczym perfumy. Produkty oparte na olejach i wyciągach z roślin to najlepsze co możemy zafundować swojej skórze, która szybko nam się za to odwdzięczy.
Gdy nasze zmysły są przyzwyczajone do sztucznych specyfików o intensywnym zapachu i wielkiej pienistości – może się wydawać, że te naturalne są jakieś dziwne… Więc warto te preparaty stosować na zmianę i obserwować jak służą naszemu ciału. Efekty pojawiają się szybko i są widoczne gołym okiem. To mniej wyprysków, elastyczna skóra, mniejsze przetłuszczanie i całkowite wyleczenie z łuszczacej, suchej skóry, po prostu – równowaga. To prostsze i tańsze niż może się na początku wydawać. Warto traktować swoją urodę z należnym jej szacunkiem, a przy tym wspierać firmy, którym naprawdę zależy na dostarczeniu nam dobrych produktów.
Autor: Katarzyna Guzewicz