Jak dbano o zęby w przeszłości?

Szczoteczka do zębów z pastą

Obecnie, pomimo tego że stomatologia stoi na wyjątkowo wysokim poziomie i mamy swobodny oraz powszechny dostęp do środków pielęgnacji jamy ustnej, wiele osób zmaga się z mniejszymi lub większymi problemami z uzębieniem.

Biorąc pod uwagę współczesne realia, można zastanawiać się w jaki sposób ludzie dbali o zęby przed wynalezieniem pasty, szczoteczki, nitki dentystycznej oraz płynu do płukania jamy ustnej. Co robiono w sytuacji gdy ząb bolał, psuł się lub gdy marzono o śnieżnobiałym uśmiechu?

Starożytne praktyki higieniczne

Jedną z ważniejszych postaci, która przekazywała wiedzę na temat dbania o zęby w starożytności był uczony Aulus Cornelius Celsus. Choć nie stomatolog, posiadał sporą wiedzę na temat funkcjonowania uzębienia, wspominając m.in. o tym, że resztki jedzenia powodują próchnicę. To również on nakazywał wypełnienie dziurki w zębie ołowiem (ołów po łacinie to plombus, skąd wzięło się dzisiejsze słowo plomba). Warto jednak wspomnieć o tym, że starożytni Rzymianie raczej nie poddawali się leczeniu ubytków. Do mycia zębów wykorzystywano gałązki, na które nakładano specjalnie przygotowany środek, który dziś nazwalibyśmy pastą do zębów. Jego skład był jednak dosyć przerażający, co potwierdzi każdy stomatolog, z uwagi na ścieranie szkliwa. Typowa pasta powstawała z muszli ostryg lub kości osła, które zostały zmiażdżone. Wykorzystywano także proszek z poroża jelenia.

Warto wspomnieć również o antycznych płukankach. Rzymianie stosowali urynę, która była transportowana w specjalnych cysternach z różnych części Europy. Wierzono, że najwięcej zdrowotnych właściwości ma mocz młodych mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego, który zapewnia śnieżnobiały uśmiech. Choć dziś wydaje się to niemożliwe, urynę stosowano aż do XIX wieku. Starożytny stomatolog zajmował się też wyrywaniem zębów. W ich miejsce wstawiano żelazne implanty, wykonywane przez miejscowych kowali.

Średniowieczne metody leczenia

Okres średniowiecza to czasy kiedy ból zębów leczono m.in. czosnkiem, miodem czy rumiankiem. Samozwańczy lekarze, najczęściej szarlatani zalecali także soczewicę lub pastę pieprzową. Niestety nie można było liczyć na higienę – zęby wyrywano nawet obcęgami, bez zachowania jakiejkolwiek sterylności. Co za tym idzie, bardzo często pojawiało się zakażenie, które zazwyczaj prowadziło do śmierci pacjenta. Ekstrakcji dokonywali kowale, a zamiast środka przeciwbólowego stosowano uderzenie w głowę, które ogłuszało cierpiącą osobę, pozbawiając ją przytomności.

Artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy Praktyka Stomatologiczna Sebastian Wolny, Anna Dębska-Wolny z Poznania.