Czysto, czyściej, najczyściej?

Czy czysty znaczy zdrowy?

Higiena: 1. «przestrzeganie czystości» 2. «nauka o wpływie środowiska na zdrowie ludzkie» Słownik Języka Polskiego PWN

Czy zbyt sterylne warunki sanitarne utrzymywane w naszych domach mogą być przyczyną niektórych schorzeń?

Od wielu lat alergie i choroby układu odpornościowego stanowią zagadkę czekającą na swojego Edwarda Jennera (wynalazcę szczepień). Co ciekawe, wskaźniki zachorowań na astmę, katar sienny czy mniej znany toczeń rumieniowaty układowy znacznie wzrosły w krajach wysokorozwiniętych, podczas gdy w krajach o niższym statusie ekonomicznym – a co za tym idzie gorszych warunkah higienicznych – utrzymały się na tym samym poziomie.

Niektórzy naukowcy nawet zaczęli coś podejrzewać, przypisując to „zbyt dużej czystości” mieszkańców naszego świata. Hipoteza „przesadnej higieny” została sformułowana w 1989 przez brytyjskiego epidemiologa Davida Strachana i opublikowana w British Medical Journal  w dziale poświęconym przewlekłym chorobom alergicznym u rodzeństw. Strachan odkrył, że młodsi członkowie rodzeństwa z dużą ilością starszych jego członków mniej chorują na katar sienny niż ich starsi bracia i siostry. Strachan zaproponował następujące wyjaśnienie: młodsze rodzeństwo jest chronione przed rozwinięciem uczulenia ze względu na kontakt z zarazkami pochodzącymi od starszego rodzeństwa. Ta ekspozycja według naukowca ma wzmacniać układ odpornościowy dzieci i zwiększać jego wrażliwość na prawdziwe patogeny czyniąc go jednocześnie bardziej odpornym na wykształcenie reakcji alergicznej.

Hipoteza Stachana wkrótce zyskała miano racjonalnego wyjaśnienia wzrastających przypadków zachorowań na alergie i choroby układu odpornościowego – szczególnie te, w których system immunologiczny omyłkowo zwalcza w organizmie zdrowe komórki. Hipoteza o nadmiernej higienie dostarcza przesłanek łączących w logiczną całość zapadalność na wyżej wymienione choroby i związany z tym brak kontaktu z potencjalnie szkodliwymi droboustrojami. Organizm niewystawiony na działanie różnorodnych drobnoustrojów zaczyna wypracowywać mechanizmy obronne wobec relatywnie nieszkodliwych obcych ciał jak pyłek kwiatowy i tym podobne.

„Główną mechanistyczną teorią mającą wielu zwolenników jest ta, że potrzebujesz silnego kontaktu z patogenami już we wczesnych stadiach  rozwoju organizmu, by system autoimmunologiczny uzyskał bodziec pozwalający mu się w pełni wykształcić i służyć w dalszym życiu”, powiedział Christopher Karp, specjalista w zakresie chorób układu odpornościowego Uniwersytetu w Cincinnati.

Mimo że badacze zgromadzili wiele poszlak wskazujących na prawdziwość hipotezy, brakuje niepodważalnych dowodów, które ostatecznie by ją potwierdziły. Naukowcy z Duke Unviersity poczynili jednak na tym polu pewien postęp zgromadziwszy satysfakcjonujące dane podczas badań dzikich i laboratoryjnych szczurów.

Dzikie szczury są stale wystawione na działanie antygenów środowiskowych: cząsteczek prowokujących odpowiedź systemu odpornościowego – podczas gdy ich laboratoryjna odmiana jest chowana „pod kloszem”, w warunkach na tyle sterylnych, że nie pozwalających na podobny kontakt.  „Ta różnica w szczurzych populacjach dobrze odzwierciedla tą panującą między społeczeństwami słabo- i wysokorozwiniętymi”, zauważa William Parker, badacz reakcji układu odpornościowego z Duke University.

Zwierzęcy system odpornościowy jest zaprojektowany tak, by zwalczyć wszelkie antygeny. Kiedy antygen – taki jak np. alergen albo pasożyt – dostaje się do organizmu, system odpornościowy wytwarza przeciwciała, które go neutralizują. Reakcje alergiczne i choroby układu odpornościowego powstają w wyniku nadreakcji immunoglobulin (inaczej „antyciał”).

Zespół pod przewodnictwem Parkera odkrył, że dzikie szczury mają o wiele więcej antyciał znanych jako immunoglobuliny E (IgE) i G (IgG) – niż ich laboratoryjni „koledzy”. U ludzi antyciała IgE są odpowiedzialne za reakcje alergiczne, podczas gdy typ IgG uważa się, że odpowiada za choroby układu odpornościowego (ściślej: choroby autoimmunologiczne, czyli takie, w których organizm zwalcza własne komórki i tkanki).

Kiedy szczur laboratoryjny zaczyna wytwarzać immunoglobuliny zwykle znaczy to, że jest pod wpływem działania antygenu i znajduje się w stanie chorobowym. Szczury dzikie, co wynikło z badań Parkera, były w tej samej sytuacji zupełnie zdrowe mimo podwyższonego poziomu przeciwciał, który u ich laboratoryjnych odpowiedników nieodzownie wiązał się z wystąpieniem choroby.

Parker postuluje, że przewlekle utrzymywany wysoki poziom przeciwiciał może być kluczem w zrozumieniu „hipotezy zbyt dużej higieny”, o czym poniżej.

Dzikie szczury stale utrzymują wysoki poziom ilości przeciwciał w organizmie, przez co ilość antygenów wywołujących reakcję układu odpornościowego powinna być również odpowiednio wysoka. Próg jaki musi zostać osiągnięty dla wywołania reakcji organizmu jest tak duży, że zwykłe alergeny i antygeny powodujące choroby autoimmunologiczne zostają wręcz zingorowane przez układ odpornościowy dzikich szczurów.

Czym to tłumaczyć? Naukowcy odpowiedzialni za badania znajdują jedną odpowiedź: życie w ciągłej walce o przetrwanie zmusza organizm szczurów do ignorowania mniejszych zagrożeń, jakimi są antygeny i alergeny, a skupienia się na tych czyhających na życie poszczególnych osobników.

Praca zespołu badawczego Parkera dostarcza silnych dowodów dla hipotezy nadmiernej higieny, inni badacze kwestionują jej doniosłość.

Peter Black, badacz chorób układu odpornościowego na Uniwersytecie Auckland w Nowej Zelandii zauważył, że co prawda zaobserwowany wysoki poziom przeciwciał IgG był dotychczas niespotykany, ale ta przekraczająca normę ilość może być rezultatem wielu innych czynników, które nie muszą koniecznie oznaczać zmniejszonej skłonności do rozwinięcia choroby autoimmunologicznej.

„W rzeczywistości pomysł, że czyste domy są przyczyną nadwrażliwych systemów odpornościowych ich mieszkańców może być zbyt prosty”, uważa Black. Hipoteza o nadmiernej higienie odbijającej się negatywnie na zdrowiu człowieka często służy za wyjaśnienie wzrostu zachorowań na astmę, alergiczny nieżyt nosa i egzemę w krajach wysokorozwiniętych. Prowadzone jednak intensywnie badania w kierunku zgłębienia etiologii tych chrób wskazują również na inne źródła. Profesor Karp, badacz układu odpornościowego z Uniwersytetu w Cincinnati zaprzecza, jakoby powiązanie ww. zachorowań z warunakami sanitarnymi było przełomem: „Uwaga kręgów akademickich została skupiona wokół patogenów jako źródle zachorowań, tymczasem nie jest takie oczywiste, że to one są głównym powodem zachorowań”. Jak widać środowisko uczonych jest w tej kwestii mocno podzielone, sam Karp zaproponował, że to zachodnie nawyki żywieniowe mają decydujący wpływ na dyspozycję ludzkiego organizmu i potencjalne zagrożenia ze strony układu odpornościowego.

Jak do tej pory większość badań skupionych wokół problematyki hipotezy „przesadnej higieny”, zarówno tych sugerujących jej prawdziwość, jak i podejmujących się jej falsyfikacji, jedynie wskazała na pewną korelację między czynnikami środowiskowymi i alergiami bez podawania niezbitych dowodów.
Parker planuje poszerzyć zbiór dowodów jakimi dysponuje dla wzmocnienia swojego stanowiska. „Ale”, przestrzega, „nawet jeśli ścisły związek przyczynowo-skutkowy między nadmierną higieną a wzmożoną zapadalnością na uczulenia zostanie wykazany, nie znaczy to, że powinniśmy świętować ten moment tarzając się w brudzie”.

Naukowcy podejmują się kolejnych badań dotyczących wpływu nadmiernej czystości i higieny na układ odpornościowy ludzkiego organizmu. Póki co nie przynoszą one jednoznacznych odpowiedzi, ale powodują potrzebną na ten temat dyskusję. Sami naukowcy przestrzegają: „ważny jest umiar”.  Nawet jeżeli wykazano by w stu procentach prawdziwość hipotezy o nadmiernej higienie, nie powinniśmy powracać do wylewania nieczystości do rynsztoków rodem ze średniowiecza: w końcu lepiej mieć alergię, niż dur brzuszny.  

Autor: Kazimierz „Sputnik” Malinowski